„WIELKI JANEK” – MOJA SILNA WOLA ZAWIODŁA

Kiedy byłem młodym chłopakiem, miałem duże ambicje. Marzyłem o szczęściu i wolności, nie wierzyłem w nic poza własnymi umiejętnościami.

Byłem pewien, że jeśli ułożę sobie życie według własnego planu, moje dotychczasowe niepowodzenia i rozczarowania znikną. Ożeniłem się, a w moim życiu coraz częściej pojawiał się alkohol. Wkrótce zauważyłem, że zaczyna on powoli dominować, a moje pragnienie stawało się silniejsze ode mnie. Uwagi żony, żeby przestać pić, nic nie dawały, wręcz przeciwnie, stawałem się agresywny wobec swojej rodziny. Wmawiałem sobie, że ciężko pracuję na dwa etaty i należy mi się chwila przyjemności, a wszyscy wokół po prostu mi zazdroszczą.

Wiedziałem, że mój starszy brat – Staszek – miał także problem z alkoholem. Dowiedziałem się jednak od bliskich, że nie pije i jest innym człowiekiem. Byliśmy braćmi, a nie umieliśmy ze sobą rozmawiać, zawsze były między nami kłótnie i nieporozumienia. To on wyciągnął do mnie pierwszy dłoń i to od niego pierwszy raz usłyszałem o żywym, prawdziwym Bogu, który mnie kocha i pragnie mojej wolności. Wtedy jeszcze nie byłem gotowy, aby przyjąć tę prawdę i odwrócić się od swojego grzesznego życia.

Ambicje i wysokie poczucie własnej wartości wciąż stanowiły blokadę do pełnej przemiany mojego życia. Nie trwało długo, a po pijaku rozbiłem nowy samochód, zaczęły się kłopoty z prawem i jak mówi stare przysłowie „jak trwoga to do Boga”. Ze strachu przed konsekwencjami mojego dotychczasowego postępowania, zgodziłem się pójść na spotkanie chrześcijańskiej grupy wsparcia. Tam zaskoczyła mnie życzliwość i radość ludzi, którzy dawniej zmagali się z takimi samymi problemami jak ja. Szczerze mówili o swojej przeszłości i prawdziwej przemianie ich teraźniejszego życia. Tylko łaska Pana Jezusa sprawiła, że teraz są ludźmi wolnymi od nałogu, szczęśliwymi i z nadzieją na przyszłość. Tak samo jak ja zmagali się z bezsilnością i bezradnością wobec grzechu, ale dzięki szczerej pokucie poczuli, że Bóg przebaczył im i doznali prawdziwej ulgi. Wtedy pierwszy raz w moim życiu zapaliła się iskierka nadziei na moje uwolnienie.

Poprosiłem Boga o pomoc. Po tym spotkaniu pierwszy raz spokojnie porozmawiałem ze swoim bratem, zauważyłem, że coś w moim życiu zaczyna się zmieniać, choć do końca nie wiedziałem jeszcze co to było. Zacząłem chodzić na spotkania grupy wsparcia i przez dwa lata żyło mi się wspaniale, jednak gdzieś wewnętrznie czułem, że nie przeżyłem tego prawdziwego nowonarodzenia, o którym mówili inni. Dzisiaj wiem, że było jeszcze we mnie zbyt wiele dumy i pewności siebie. Myślałem skoro oni dali radę to i ja sobie poradzę. Po tym okresie nadszedł dla mnie smutny czas. Pracowałem na kolei, był upalny, piękny, letni dzień, kolega, który szedł po zmianie do domu, otworzył zimne piwo, wypił połowę, zostawił i kazał mi dopić. W pierwszej chwili odmówiłem mu, ale kiedy poszedł i zobaczyłem zimną oszronioną szklankę, pomyślałem: „Jasiu, nie pijesz już dwa lata, co złego może się stać?”.

Po wypiciu tej jednej szklanki wpadłem w ciąg alkoholowy jakiego, jeszcze nie przeżyłem. Piłem do nieprzytomności. „Wielki Janek” wylądował w ogródkach działkowych. Krzywda i ból, jaki zobaczyłem wtedy w oczach mojej żony i syna, są nie do opisania. Wylądowałem na odwyku w Gorzycach, byłem skrajnie wyczerpany, bez chęci do życia, świadomy tego, że zawiodłem całą swoją rodzinę. Zobaczyłem, że jestem nikim i sam sobie nie potrafię pomóc, moja silna wola się nie sprawdziła. Podczas pobytu na terapii miałem czas, aby zastanowić się nad swoim życiem. Teraz z perspektywy czasu wiem, że ten upadek uświadomił mi, 18 19 iż moje wysiłki bez Jezusa Chrystusa są niczym, zawsze będę bezradny, próbując walczyć o własnych siłach

Z wielką skruchą zacząłem wołać do Boga, aby mi wybaczył i pomógł mi się podnieść, bo sam już nie dam rady. Nie wiem, jak to się stało, ale od tej chwili minęło już 18 lat trzeźwości i prawdziwej wolności. Słowo Boże mówi: Jeśli więc Syn was wyswobodzi prawdziwie wolnymi będziecie (Ew. Jana 8:36) i tak też się stało.

Od tej szczerej, prostej modlitwy nigdy już nie pomyślałem o alkoholu – to cudowne uczucie być wolnym człowiekiem. Bóg uleczył zranienia w naszej rodzinie i dzisiaj budujemy nasz dom na prawdzie, miłości i zaufaniu. Moja kochana żona też oddała swoje życie Panu Jezusowi Chrystusowi i razem z Nim kroczymy ręka w rękę przez życie, za co Mu bardzo, bardzo dziękuję, bo jest to wspaniałe życie. Dziękuję Ci, kochany Panie, że mnie podniosłeś, że wyciągnąłeś z bagna grzechu i nie opuściłeś pomimo mojego upadku.

Tęsknie oczekiwałem Pana, skłonił się do mnie i wysłuchał wołania mojego. Wyciągnął mnie z dołu zagłady, z błota grząskiego. Postawił na skale nogi moje, umocnił kroki moje

Psalm 40:2-3